Według Pawła Nowaka, dyrektora Działu Zarządzania Wiedzą w Platformie Przemysłu Przyszłości, nadmierny pośpiech w cyfryzacyjnych wdrożeniach może powodować, że traci się z oczu ważne aspekty digitalizacji. Prorektor ds. organizacji i rozwoju Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, prof. Krzysztof Pietrusewicz dodawał, że czasem przedsiębiorcy idą na skróty, chcąc dogonić bardziej zaawansowaną konkurencję. Kluczowe w transformacji firm są przygotowane strategie i plany wdrożeń, w czym warto korzystać z pomocy uczelni:
– Nie wyobrażam sobie, żeby mapy drogowe przedsiębiorstw powstawały bez udziału szkół wyższych: technicznych, ekonomicznych i humanistycznych, ponieważ aspekty gospodarki 4.0, jako tematyki interdyscyplinarnej, nie są tylko problemami technologicznymi. To również analiza biznesowa czy mapowanie procesów. Nierzadko w cyfryzacji zapominamy o przygotowaniu opisu stanu aktualnego. Tworząc go, trzeba zrobić kompleksową analizę biznesową, potencjału ludzi, technologii i zasobów. W ten sposób będziemy wiedzieli, gdzie jesteśmy i na tej podstawie z pomocą specjalistów opracujemy docelowy model działań – argumentował naukowiec.
Za bardzo przywykliśmy do „piramidy automatyzacji”
Obserwując podejścia do cyfryzacji w polskich przedsiębiorstwach, można zauważyć problem polegający na powierzeniu całej transformacji jednej osobie – zauważył prof. Mariusz Hetmańczyk. Zdaniem eksperta PPP, sposób prowadzenia przekształceń w firmach powinien być wypracowany przez specjalistów z różnych działów, a zmiana musi być kompleksowa i obejmować zarówno produkcję, logistykę, jak i kwestie biznesowe. Hetmańczyk zwrócił uwagę również na kolejność wdrożeń i tzw. piramidę automatyzacji:
– Często widzimy zachłyśnięcie się technologią czy oprogramowaniem, które cyfryzuje najwyższe warstwy biznesowe – w życie wchodzi business intelligence. Jednak nie da się prowadzić analityki biznesowej, kiedy jeszcze nie mamy danych pochodzących z linii produkcyjnych, a przecież wszystko jest ze sobą powiązane. Problem to nasze przyzwyczajenie do starego podejścia do analizy i przesyłu informacji, jakim była „piramida automatyzacji”. W niej wszystko było uszeregowane, ze zhierarchizowanym przepływem danych pomiędzy działami i zarządami. Natomiast teraz dane otwierają się, w systemach big data pobieramy je z różnych źródeł jednocześnie. Przedsiębiorcy boją się, że nie uda im się wyłuskać potrzebnych informacji z licznych zbiorów danych – rozwijał ekspert.
Samozarządzające zespoły pracownicze
Renata Kozłowska, konsultantka i trenerka biznesu z firmy Higher, podkreślała, że gospodarka 4.0 wymaga zarówno kompetencji technicznych związanych z programowaniem robotów czy pogłębioną analizą, jak i umiejętności miękkich, np. komunikacji, kreatywności i inteligencji emocjonalnej. Jak wyjaśniała ekspertka, przedsiębiorstwa powinny odchodzić od modeli, w których menadżerowie są odpowiedzialni za organizację pracy działów i osób, na rzecz tzw. samozarządzających zespołów, czyli grup ludzi o różnych zdolnościach, współpracujących, żeby osiągnąć założone cele. Według Kozłowskiej, poza umiejętnościami konieczne jest uwzględnienie cech charakteru, ale warto rozważyć również odzwierciedlenie w zespole struktury demograficznej rynku pracy.
Gospodarka 4.0
Częścią wirtualnego wydarzenia były warsztaty, Renata Kozłowska poprowadziła szkolenie dotyczące kompetencji menadżera 4.0, gdzie poruszyła kwestię skutecznego delegowania zadań. Z kolei Krzysztof Frydziński, przedstawiciel spółki FiM Consulting, omawiał sposoby planowania działań w przedsiębiorstwie oraz monitorowania ich realizacji. Konferencję „Czwarta rewolucja przemysłowa – gospodarka 4.0” zorganizowała Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie, Platforma Przemysłu Przyszłości była patronem wydarzenia.