robot

O tym, jak robot zmieni rolę pracownika

  • IBM: na skutek automatyzacji w ciągu najbliższych 3 lat 120 milionów pracowników będzie musiało przekwalifikować się.
  • Roboty zastąpią ludzi w zadaniach związanych z powtarzalnymi czynnościami, dużą rolę zaczną odgrywać umiejętności miękkie.
  • Powstaną nowe zawody, urządzenia ułatwią pracę i zwiększą produktywność.
  • Opisujemy, jak pod wpływem robotyzacji i rozpowszechnienia nowych technologii zmieni się sytuacja zatrudnionych.

Podczas wszystkich rewolucji technologicznych, jakie przeszła światowa gospodarka, rola pracownika zmieniała się. Osoby, które do tej pory korzystały z przestarzałych technologii, musiały nauczyć się obsługi maszyn mechanicznych np. takich jak krosno. Powstały zupełnie nowe zawody. Nieuniknionym skutkiem wprowadzania usprawnień w gospodarce na szeroką skalę są też zmiany społeczne – znacznie więcej ludzi zaczęło żyć w miastach, a powstanie kolei i innych środków transportu umożliwiło łatwiejsze przemieszczanie się. Możemy się spodziewać, że podobnie będzie w czasie trwającej obecnie czwartej rewolucji przemysłowej. Część popularnych dziś zawodów za kilkanaście lat odejdzie w zapomnienie, a w zamian pojawią się nowe, wymagające zupełnie innych kompetencji. To duże wyzwanie zarówno dla zatrudnionych, którzy muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, jak i dla firm, którym powinno zależeć na wykorzystaniu potencjału swoich pracowników.

Czy roboty zabiorą ludziom pracę?

W wielu informacjach medialnych dotyczących rozwoju m.in. sztucznej inteligencji i robotyki pojawiają się obawy wyrażane utartym zdaniem: „maszyny zabiorą ludziom pracę”. Okazuje się, że to przekonanie tylko w części prawdziwe. Nowe technologie nie tyle odbiorą pracę ludziom, co zmienią sposób pracy. Zadania zlecane zatrudnionym będą mniej powtarzalne i monotonne, za to na znaczeniu zyskają tzw. umiejętności miękkie. Z badania przeprowadzonego w 2018 roku przez IBM wynika, że w dobie zmian na rynku związanych z automatyzacją bardzo pożądane przez pracodawców stały się: elastyczność, kreatywność, umiejętność pracy w zespole i zarządzania czasem, a także uczciwość.

Ingo Ruhmann, doradca niemieckiego rządu w sprawach związanych z systemami IT, stwierdził, że wizja pełnej automatyzacji jest nierealistyczna. Technologia jedynie zwiększy produktywność, ale nie zastąpi całkowicie ludzi. Podobnego zdania jest Jack Ma, były prezes koncernu Alibaba. Jak przekonywał chiński przedsiębiorca podczas debaty w Szanghaju, poświęconej AI, algorytmom zawsze będzie brakowało kreatywności, jaką wykazują się ludzie. Natomiast nie jest wykluczone, że rozwój technologii przyczyni się do skrócenia czasu pracy, co niektóre firmy już robią.

Krótszy czas pracy za te same pieniądze

Warto tu przywołać eksperyment Microsoftu. Amerykański koncern w sierpniu w jednym ze swoich japońskich oddziałów skrócił tygodniowy czas pracy z 5 do 4 dni w tygodniu, utrzymując pensje na tym samym poziomie. Efekt był bardzo ciekawy – sprzedaż wzrosła o 40 procent, a zużycie prądu i liczba wydruków zmalały.

Według prognoz przedstawionych przez Infuture Hatalska Foresight Institute, do 2030 roku o 14 procent spadnie zapotrzebowanie na prace ręczne. W tym samym czasie o 55 procent ma wzrosnąć zapotrzebowanie na prace związane z technologiami. W wielu przedsiębiorstwach szkoli się pracowników, których stanowiska są zagrożone przez wprowadzenie automatyzacji. W ocenie IBM, w ciągu 3 lat 120 milionów pracowników z 12 największych gospodarek świata będzie musiało się przekwalifikować. A zmiana kompetencji lub ich podnoszenie staje się coraz trudniejszym wyzwaniem i dla pracowników, i przedsiębiorców. Obecnie szkolenia zajmują średnio 36 dni, to dziesięciokrotnie więcej niż 5 lat temu, kiedy ten okres wynosił 3 dni. Trudno się zatem dziwić, że w wielu państwach rozważane są pomysły systemowego zabezpieczenia osób, które nie będą w stanie się przekwalifikować.

Podatek od robotów i bezwarunkowy dochód podstawowy

Jedną z propozycji, przedstawioną przez założyciela Microsoftu, Billa Gatesa, jest wprowadzenie podatku od robotów. Tak pozyskane pieniądze zostałyby przekazane na fundusz przeciwdziałający negatywnym skutkom transformacji. Innym pomysłem jest propozycja testowana w kilku miejscach na świecie (m.in. w Finlandii) tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego, który miałby zapewnić minimum egzystencji osobom, które nie poradzą sobie w nowej rzeczywistości. W tej chwili trudno ocenić, na ile te rozwiązania będą konieczne, jednak obecne tempo automatyzacji kolejnych zawodów wskazuje, że za kilka lat praca, szczególnie w przemyśle, zmieni się diametralnie.

Hollywoodzki model pracy a ochrona know-how

Już dziś coraz częściej spotykaną formą zatrudnienia jest nie etat a praca kontraktowa (np. na umowę zlecenia lub o dzieło). Ten elastyczny model szczególnie popularny jest wśród ekspertów, którzy podchodzą zadaniowo do pracy. Jest też druga strona medalu – firmy inwestują pieniądze w doszkalanie pracowników nie po to, aby w przyszłości ci przeszli do konkurencji, ale aby wykorzystywać ich potencjał. Z tego powodu pozycja doświadczonego pracownika na rynku pracy rośnie, zwłaszcza jeśli zatrudniony rozwija umiejętności i zdobywa nowe. Paradoksalnie więc pośrednio automatyzacja w wielu przypadkach może działać na korzyść osób, które zostały przekwalifikowane. Firmy mają ograniczone możliwości ochrony swojego know-how, a najlepszym ku temu sposobem wydaje się stworzenie takich warunków, aby pracownik nie chciał odejść do konkurencji.

Zmiana modelu zarządzania

Możemy się spodziewać, że tradycyjny, hierarchiczny model zarządzania także zostanie w przyszłości wyparty przez bardziej elastyczne formy organizacji pracy. Na rynku działają np. firmy, które stosują tzw. turkusowy model zarządzania. Zakłada on częściową lub całkowitą rezygnację z zależności podwładny-przełożony i daje pracownikowi większą swobodę w podejmowaniu decyzji, która oczywiście wiąże się z odpowiedzialnością za nie. Kierownicy, pełniący do tej pory głównie funkcje nadzorcze, stają się mentorami, w ten sposób dużo łatwiej jest przekazywać wiedzę w firmie.

Wydaje się, że idea jaka stoi za turkusowym modelem zarządzania jest bliska temu, w jakim kierunku zmierza rozwój technologiczny. Wynikiem wprowadzania rozwiązań w rodzaju internetu rzeczy w przedsiębiorstwach jest konieczność przekazywania kompetencji w dół, w efekcie dużo większe znaczenie zaczynają odgrywać kompetencje miękkie. Oczywiście nie należy się spodziewać, że tradycyjne systemy hierarchiczne przestaną istnieć, jednak dotychczasowe role będą musiały zostać przedefiniowane i przystosowane do nowych warunków.

Zarządzanie przez jakość zamiast systemów premiowych

Aby dzielenie się wiedzą przez pracowników było możliwe, konieczna jest eliminacja nieefektywnych systemów motywacyjnych, takich jak system premiowy, które wprowadzają niezdrową rywalizację. Zamiast nich warto stosować zarządzanie przez jakość (Total Quality Management) sprzyjające budowaniu dobrej atmosfery w firmie i skupieniu się na celach długookresowych. Dzięki temu pracownicy dużo chętniej, poza wykonywaniem swoich codziennych obowiązków, będą wskazywali drobne usprawnienia w procesie produkcji, które mogą w dłuższym okresie okazać się kluczowe dla wypracowania przewag konkurencyjnych.

Otaczająca inteligencja, czyli technologie ułatwiają pracę

Idea stojąca za otaczającą inteligencją (ang. ambient intelligence) zakłada, że urządzenia i programy będą współpracowały niczym orkiestra z pracownikiem. Dzięki temu można zapewnić wyższą efektywność pracy, a jednocześnie ułatwić człowiekowi wiele zadań, które wymagały do tej pory kontaktu z przełożonym, obsługą techniczną lub innymi pracownikami. W przyszłości systemy będą reagowały same na usterki i zagrożenia, dzięki czemu da się zautomatyzować proces ich usuwania.

Urządzenia elektroniczne miniaturyzują się z roku na rok, dzięki czemu można je wykorzystywać do usprawniania pracy ludzi. Inteligentne podpowiedzi sztucznej inteligencji pomogą z kolei podejmować szybkie decyzje już na poziomie szeregowego pracownika, bez potrzeby kontaktowania się z kierownikiem. Wiele z rozwiązań, które użytkownicy znają z tzw. inteligentnych domów, zostanie wprowadzonych również w firmach. Aby jednak ideę otaczającej inteligencji zrealizować, potrzebnych jest kilka kluczowych technologii.

Poza wspomnianą już miniaturyzacją, istotna będzie infrastruktura zapewniająca szybką komunikację – i tu warto wymienić chociażby technologię 5G, ale także oparty na znacznikach XML język programowania Web Ontology Language (OWL). Ten ostatni pozwala w łatwy sposób dostosowywać konfiguracje różnych urządzeń i zapewnia lepszą komunikację pomiędzy nimi. Opracowanie takiego protokołu okazuje się niezbędne przy rosnącej liczbie urządzeń IIoT i szybko zmieniających się potrzebach korzystających z nich firm. OWL zapewnia zatem elastyczność niezbędną przy wprowadzaniu nowych rozwiązań – nad językiem pracuje grupa Web of Things działająca przy organizacji W3C, która zajmuje się opracowywaniem standardów internetowych.

Bardzo ważne w rozwiązaniach wykorzystujących otaczającą inteligencję jest zapewnienie odpowiedniej, wielopoziomowej wymiany danych pomiędzy użytkownikiem a sztuczną inteligencją. Z tego powodu urządzenia i systemy w firmie powinny być projektowane tak, aby pracownik mógł je obsługiwać zarówno za pomocą głosu, dotyku, jak i innych zmysłów.

Praca fizyczna niestraszna dzięki egzoszkieletom

Technologia zwiększy wydajność pracowników także w zadaniach wymagających siły fizycznej. Pomocne mogą okazać się szczególnie egzoszkielety, dzięki którym z jednej strony pracownik w zdecydowanie mniejszym stopniu będzie narażony na kontuzje i urazy, a z drugiej pozwoli przenosić ciężkie przedmioty także słabszym osobom. W ten sposób np. kobiety i osoby starsze będą miały większy dostęp do zawodów, w których dominowali do tej pory często mężczyźni.

Każdy może zostać programistą

Programowanie wysokopoziomowe sprawiło, że próg wejścia do zawodu programisty zmniejszył się. Możliwość korzystania z gotowych bibliotek znacznie przyspiesza tworzenie aplikacji. Nie jest wykluczone, że w niedalekiej przyszłości ta tendencja będzie postępowała, dzięki czemu umiejętność tworzenia aplikacji stanie się tak powszechna w CV, jak dziś obsługa popularnych programów biurowych. Wśród podobnych łatwych do opanowania rozwiązań warto wymienić chociażby IBM App Connect czy platformę Salesforce. Demokratyzacja zawodu programisty oznacza też konieczność dostosowania się do nowej rzeczywistości obecnych już na rynku specjalistów od kodowania, którzy będą musieli (również ze względów bezpieczeństwa) dużo szybciej reagować na zagrożenia oraz wypracować metody integracji i usprawniania złożonych systemów.

Cyberbezpieczeństwo w cenie

Już teraz bardzo duże znaczenie ma bezpieczeństwo systemów informatycznych, o czym na własnej skórze przekonały się firmy Norsk Hydro i Demant. Produkcja obu przedsiębiorstw na kilka miesięcy została wstrzymana po cyberataku z użyciem oprogramowania szyfrującego dane. Zdarzenia miały poważne konsekwencje finansowe, firmy straciły kilkadziesiąt milionów dolarów. Przedsiębiorstwa w najbliższej przyszłości jeszcze mocniej skupią się na bezpieczeństwie teleinformatycznym, a co za tym idzie, będą potrzebowały ekspertów od cyberochrony.

Jak widać, czwarta rewolucja przemysłowa wprowadza wiele wyzwań zarówno dla pracowników, jak i pracodawców. Wdrażając nowoczesne rozwiązania związane z automatyzacją produkcji, warto mieć na uwadze role, jakie muszą spełnić ludzie. Zwracała na to uwagę właścicielka MB Pneumatyka, Małgorzata Bieniaszewska, w opublikowanym w Platformie Przemysłu Przyszłości case study. Nowoczesne rozwiązania mogą nie wystarczyć do osiągnięcia zakładanych celów, jeśli zapomnimy o ważnym elemencie układanki, jakim jest pracownik. Nowe technologie pomogą odciążyć człowieka w powtarzalnych, mechanicznych zadaniach, jednak prawdziwym wyzwaniem dla osób zarządzających przedsiębiorstwami będzie znalezienie sposobu na prawdziwe uruchomienie potencjału zatrudnionych.