Marcin Cichy, były prezes UKE, tłumaczył, dlaczego przemysłowi nie wystarczą obecnie wykorzystywane rozwiązania sieciowe:
– 5G jest potrzebne, bo wykładniczo rośnie wykorzystanie danych, w tej chwili w Polsce mierzymy je w petabajtach, co dotyczy zarówno rynku konsumenckiego, jak i biznesowego. Poza tym rośnie zapotrzebowanie na rozwiązania zdalne. Z perspektywy przemysłu mówimy tak naprawdę o 3 komponentach. Pierwszym jest przepływność umożliwiająca realizację zadań w parku maszynowym w czasie rzeczywistym, drugim – maksymalizacja wykorzystania powierzchni, w przypadku 5G to mniej więcej 100 urządzeń na metr kwadratowy. Trzecim aspektem są niskie opóźnienia na poziomie 2 ms – szalenie ważna kwestia w operacjach na odległość, w górnictwie czy wysokoprecyzyjnych gałęziach przemysłu. Jeśli chodzi o zwrot z inwestycji, jest on możliwy w dłuższym okresie – 10 lub 15 lat, ale trzeba mieć świadomość, że budowa lokalnej sieci 5G w zakładzie na początku wymaga wydania ogromnej sumy pieniędzy – zaznaczał ekspert.
Zmiana kulturowa
Sieć 5G będzie sprzyjała pojawieniu się nowej kultury związanej ze sposobem wykonywania pracy – argumentował w dyskusji prof. ekonomii i zarządzania, Bogdan Nogalski:
– Widzimy dziś, że działania zdalne przy obecnej technologii nie zawsze są efektywne. Sądzę, że 5G oznacza łatwiejsze zespolenie ludzi i maszyn, tradycyjny komputer staje się przestarzały, a jego cechy zyskują inne urządzenia, choćby smartfony, telewizory, lodówki. To powoduje, że zwiększa się liczba i różnorodność nośników przekazujących dane o naszym otoczeniu, równocześnie ilość tych informacji ciągle rośnie. Tradycyjna komunikacja odbywała się pomiędzy ludźmi, ewentualnie między ludźmi i maszynami, natomiast teraz wchodzimy w erę coraz częstszej komunikacji maszyny z maszyną i mamy do czynienia z opomiarowywaniem całej naszej rzeczywistości – zauważał naukowiec.
Prof. Bogdan Nogalski dodał jeszcze, że zarówno inteligentne lodówki, jak i magazyny samodzielnie zamawiające potrzebne towary – umożliwią racjonalną produkcję z jednej strony i konsumpcję z drugiej.
Łączność w czwartej rewolucji przemysłowej
Jak akcentował Andrzej Soldaty, prezes Platformy Przemysłu Przyszłości, przemysł 4.0 wymaga zmian w wytwarzaniu i biznesie oraz przeprojektowania produktów:
– Istotne są systemy cyberfizyczne, czyli odwzorowania fizycznych produktów lub systemów produkcyjnych w warstwie wirtualnej, a także ciągła łączność między światem rzeczywistym i cyfrowym. Wykraczanie poza obszar fabryki zapewnia komunikację z całymi łańcuchami wartości, powiązaną z budową dużych ekosystemów. Ciekawą koncepcją są inteligentne produkty, ich cyfrowe bliźniaki zawierają informacje o sposobie wytwarzania danego przedmiotu. Taki produkt sam wybiera sobie ścieżkę produkcji przez komunikację z urządzeniami wytwórczymi, następnie wchodzi na rynek i łączy się zarówno z nowymi użytkownikami, jak i swoim twórcą. Podobnemu modelowi służy internet rzeczy i usług. A łączność i komunikacja mogą być realizowane właśnie przez 5G – podsumował Andrzej Soldaty.
P4.0 w Polsce
Na wprowadzaniu przemysłu 4.0 w polskich przedsiębiorstwach koncentrował się prof. Mariusz Bednarek, związany z WSB i instytutem Industry 4.0. Jego zdaniem, większe i średnie firmy lepiej poradzą sobie z tym wyzwaniem, bo w dużej mierze spełniają już warunek dotyczący odpowiedniego przygotowania, czyli np. wcześniejszego wdrożenia lean manufacturingu („szczupłej” produkcji) i konserwacji zapobiegawczej. Niezależnie od wielkości, firmy potrzebują wsparcia ze strony instytucji otoczenia biznesu i rządu – uzupełniał naukowiec, wymieniając operacyjne i biznesowe zalety p4.0. Do operacyjnych należą: efektywne wykorzystanie czasu i surowców, poprawa jakości produktów oraz unikanie przestojów i awarii. Biznesowe korzyści to m.in.: precyzyjne i szybkie dostosowywanie się do potrzeb rynku, wyższa rentowność przedsiębiorstw, a także mniejszy negatywny wpływ przemysłu na środowisko.