Minister zdrowia złagodził normy PEM

  • Zmiana w przepisach dotyczących pola elektromagnetycznego ma znaczenie m.in. dla budowy sieci 5G.
  • W tle jest też zbyt duże obciążenie aktualnej infrastruktury, która osiągnęła maksymalny pułap, jeśli chodzi o stare normy.
  • Dotychczasowe regulacje pochodziły jeszcze z lat 60.

Weszło w życie rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie dopuszczalnych parametrów pól elektromagnetycznych w środowisku. Resort skorygował dozwolone wartości fizyczne: składową elektryczną (V/m) i gęstość mocy dla częstotliwości z zakresu 2-300 GHz. Pierwszy parametr zwiększono z 7 do 61 V/m, a drugi z 0,1 do 10 W/m2. Po raz pierwszy w akcie prawnym minister określił normę dotyczącą składowej magnetycznej (A/m) w spektrum 2-300 GHz – precyzując ją na poziomie 0,16 A/m. Tym samym polskie regulacje zostały dostosowane do zalecenia Rady UE z 1999 roku. Dotychczasowe ograniczenia bazowały na przepisach z lat 60.

Minister powołał się na dane Instytutu Łączności, według których w ciągu najbliższych 5 lat użycie danych mobilnych wzrośnie 25-krotnie. To o wiele więcej niż światowa średnia uwzględniona przez Ericssona w “Mobility Report”, która miałaby wzrosnąć tylko 3-krotnie. IŁ przekonuje, że bez zmian w normach dotyczących pól elektromagnetycznych operatorzy nie mogliby zareagować na takie zapotrzebowanie. Łagodniejsze normy sprzyjają też wprowadzeniu sieci 5G i rozbudowie infrastruktury dla obecnych standardów.

Zagrożenia, jeśli chodzi o nowe normy dotyczące PEM, nie widzą WHO i Międzynarodowa Komisja ds. Ochrony Przed Promieniowaniem Niejonizującym. Jednak testy sieci 5G spotkały się z protestami, m.in. w Gliwicach i Warszawie – manifestacje dotyczyły obaw, że łączność kolejnej generacji może być szkodliwa dla ludzkiego zdrowia.

5G w nadchodzących latach będzie miało duże znaczenie dla przemysłu. Deloitte szacuje, że w tym roku 100 firm przetestuje prywatne sieci piątej generacji. Przedsiębiorcy liczą, dzięki znacznie szybszemu transferowi danych, na wzrost wydajności swoich zakładów.