zautomatyzowany magazyn

Pracę robotów trzeba opodatkować tak, jak pracę ludzi?

  • Pomysł pojawia się od kilku lat – mówił o nim wcześniej m.in. Bill Gates.
  • Teraz w Rosji Instytut Edukacji Progresywnej zaproponował 13% podatek dochodowy naliczany od pracy robotów.
  • Inicjatorzy podobnych rozwiązań chcieliby przeznaczać pieniądze z danin na finansowanie szkoleń dla zmieniających zawód lub na aktywizację osób starszych.
  • Z drugiej strony były szef Microsoftu nie ukrywa, że nowy podatek hamowałby rozwój robotyzacji.

Rosyjski Instytut Edukacji Progresywnej, który zajmuje się m.in. wprowadzaniem do kształcenia technologii cyfrowych, zaproponował Ministerstwu Finansów swojego kraju ustanowienie podatku od pracy robotów. Pomysł zakłada, że wysokość daniny byłaby podobna do funkcjonującego tam 13% PIT-u, a za podstawę rozliczeń służyłaby stawka średniego wynagrodzenia dla człowieka w danym zawodzie. Jednak, jak deklaruje dyrektor Instytutu, Anna Marks, ostateczne ustalenie kwoty ma poprzedzić publiczna dyskusja, a zebrane z podatku pieniądze trafiłyby do funduszu wspierającego przekwalifikowywanie pracowników. Propozycję popierają członkowie Dumy Państwowej, Izby Obywatelskiej (zajmującej się monitorowaniem działań organów państwowych) i organizacji pracodawców Biznesowa Rosja (ros. Деловая Россия).

Gates: od robotów, jak od pracowników, powinno się płacić podatki

Na początku 2017 roku podobną ideę zgłosił Bill Gates, założyciel Microsoftu. Według niego, skoro roboty zastępują ludzi w pracy, powinno się od nich odprowadzać podatki – zarówno dochodowy, jak i składki na ubezpieczenia społeczne. W ten sposób, argumentował Gates, można zebrać pieniądze np. na aktywizację osób starszych czy pomoc dzieciom. Równocześnie biznesmen przyznał, że nałożenie dodatkowych danin mogłoby zahamować proces robotyzacji, niemniej wskazał taki ruch, jako lepsze rozwiązanie od braku kontroli nad zastępowaniem pracowników maszynami. Jego zdaniem, w nadzór nad ważną zmianą powinny angażować się instytucje państwowe. Premier Mateusz Morawiecki (jeszcze jako minister rozwoju i finansów) zaznaczał trzy lata temu, że zastępowanie ludzi robotami wymaga przygotowania i dostosowania gospodarki oraz korekt nie tylko w systemie podatkowym, ale też emerytalnym i w edukacji.

Gdzie do pracy wejdą roboty?

Według raportu firmy McKinsey & Company, roboty (rozumiane jako maszyny i programy komputerowe) do 2030 roku umożliwią automatyzację maksymalnie 5% obecnie istniejących stanowisk. Urządzenia będą wykonywały zadania wydajniej niż ludzie – ocena dotyczy przewidywalnych, powtarzalnych zajęć, przetwarzania oraz gromadzenia danych. Są jednak też sektory, w których liczba zautomatyzowanych stanowisk będzie wysoka: budownictwo, wytwórstwo, gastronomia, administracja publiczna i handel. Z kolei badanie IBM pokazuje, w jakim kierunku w najbliższej przyszłości kompetencje powinni rozwijać pracownicy, żeby nie stracić zatrudnienia z powodu robotyzacji. Pod wpływem zmian na rynku najbardziej pożądanymi cechami stają się: elastyczność, umiejętne zarządzanie czasem, zdolność do pracy zespołowej, kreatywność oraz uczciwość.