Belgijska firma Umicore produkuje w Polsce materiał katodowy wykorzystywany w akumulatorach samochodowych. Koncern planuje osiągnięcie w ciągu kilku lat zdolności wytwórczej odpowiadającej 6 milionom sztuk ogniw. Fabryka na Opolszczyźnie jest zasilana wyłącznie ekologiczną energią.
Ten ostatni aspekt jest bardzo istotny, ponieważ rynkowi aut elektrycznych często stawia się zasadny zarzut, że ich bezemisyjność jest wątpliwa. Produkcja prądu i akumulatorów w wielu przypadkach pozostaje bardzo szkodliwa dla środowiska, ponieważ, jeśli np. bazuje na węglu, powoduje wytwarzanie dużych ilości dwutlenku węgla. Stąd czasem mówi się, że elektryczny pojazd jest bezemisyjny “w miejscu jego użytkowania”, ale całościowy bilans wcale nie musi być korzystny dla klimatu. Produkcja katod, kluczowych elementów akumulatorów, wiąże się z wykorzystaniem dużej ilości energii, co często oznacza ogromne emisje CO2. Tymczasem zakład Umicore pobiera prąd w 100% z farmy wiatrowej Engie funkcjonującej w Pągowie 80 km od Nysy.
Proces produkcyjny
Materiał katodowy jest wypalany w ośmiu piecach. Proces produkcyjny trwa od jednego do kilku dni – różnica jest związana z wymaganiami jakościowymi i technologicznymi, zdarza się, że katody potrzebują kilkukrotnego wypalania. Ten strategiczny element baterii powstaje na bazie litu i innych minerałów. Na kilku etapach materiał jest sprawdzany za pomocą techniki magnetycznej, żeby wyeliminować ryzyko, że do jego składu dostał się metal. Skład mieszanki i szczegóły procesu produkcyjnego Umicore trzyma w tajemnicy.
Plan rozwoju
Firma dostarcza materiał katodowy europejskim koncernom motoryzacyjnym. Do końca przyszłego roku przedsiębiorstwo zakłada zdolność produkcyjną na poziomie 20 GWh. W 2024 ma to być 40 GWh, później 200 i wreszcie 400 GWh do 2030 roku. 400 GWh oznacza akumulatory dla 6 milionów samochodów. Fabryka w Nysie powstała za 660 mln euro. Obecnie pracuje w niej około 230 osób, docelowo zatrudnienie ma sięgnąć 400 pracowników.
fot. główne: www.umicore.pl