W niemieckim zakładzie „Weather Factory” Ford zaangażował dwa roboty do przeprowadzania testów samochodów w ekstremalnych warunkach klimatycznych odpowiadających tym, które panują w takich regionach, jak Sahara, Syberia oraz na najwyższych szczytach Alp. Urządzenia zastąpiły ludzi, których zaangażowanie wymagało przestrzegania restrykcyjnych procedur bezpieczeństwa, w tym używania butli z tlenem, sprzętu medycznego czy zatrudniania ratownika stale monitorującego stan zdrowia testerów. Roboty mogą pracować w temperaturze od -40 do +80°C i warunkach charakterystycznych dla dużych wysokości.
Jak to działa?
Nowo zatrudnione roboty operują pedałami przyśpieszenia, hamulca i sprzęgła, jedno ramię jest ustawione na drążku zmiany biegów, a pozycja drugiego odpowiada przyjmowanej w czasie uruchamiania i zatrzymywania silnika. Urządzenia da się zaprogramować tak, by odtwarzały różne style jazdy. Frank Seelig, kierownik ds. testów w tunelu aerodynamicznym, chwali wytrzymałość nowych kierowców w trudnych warunkach. Jak dodaje, zaletą wdrożenia jest możliwość prowadzenia eksperymentów przez całą noc, bez przerw potrzebnych dla pracowników. Zespół Forda nadał nazwy robotom – to Shelby i Miles, na cześć Carrolla Shelby’ego i Kena Milesa, którzy byli kluczowymi postaciami stojącymi za rozwojem Forda GT40.
Ekstremalne testy Volvo Cars
W ubiegłym roku testy zderzeniowe przeprowadziło Volvo Cars – koncern wykorzystał 30 nowych samochodów do treningów dla szwedzkich ekip ratowniczych. Pojazdy, wciągane 30-metrowym dźwigiem, były zrzucane pod różnymi kątami na gładką stalową płytę lub wystające elementy. Takie warunki pozwoliły odzwierciedlić zniszczenia, z jakimi ratownicy mają do czynienia po zderzeniach z ciężarówkami lub uderzeniach w boczne części pojazdów. Standardowo ćwiczenia akcji ratowniczych są prowadzone na maszynach pozyskanych ze złomu, nierzadko 20-letnich, co oznacza, że mają niższą wytrzymałość stali i nie da się na nich testować rozcinania nowoczesnych aut.